czwartek, 26 lipca 2012

Przyjdzie, Panie, zaginąć, ratunku potrzeba!

Hiob, mal. Leon Bonnat (1833-1922)



Przyjdzie, Panie, zaginąć, ratunku potrzeba,
Którego ja nie pragnę, jak od Ciebie z nieba.

Twej się woli polecam i przyznać to muszę,
Miasto wszelkiej pociechy ciężki żal odnoszę.

Wszakże ja to od Ciebie, Zbawiciela mego,
Przyjmuję też ochotnie z serca wesołego.

Jestem jak wodna trzcina, która z wielkiej suszy,
Skoro lada wiatr wionie, zarazem ją skruszy;

Albo jak list zielony, który mrozem zdjęty,
Od rodzajnego drzewa bywa precz odcięty,

Który na ziemię padłszy za nic już nie stoi,
Tylko się jego szumu daremnie zwierz boi.

Także i ja, Panie, bez ratunku Twego
Upadam jako liście od razu jednego.

Wczesnym, proszę, dostatkiem opatrz mnie, mój Panie,
Bogactwa i ubóstwa nie dopuszczaj na mnie.

Bywszy w wielkiem bogactwie, zapomniałbym Ciebie,
A zaś w wielkiem ubóstwie przekląłbym sam siebie.

Nie wierz żaden fortunie, nadziei nie miewaj,
A na każdą godzinę zdrady się spodziewaj;

Bo coć dziś da fortuna, to jutro wziąść może,
A żaden ci w nieszczęściu twojem nie wspomoże.

Bo ci, co przed tem z tobą hojnie przestawali,
Nie tobie, ale twemu szczęściu się kłaniali.

Wiele złego przychodzi na sprawiedliwego,
Ale go Pan wybawia zawsze ze wszystkiego.

Brak komentarzy: