Kiedy nie pracuję nad czymś z ciągłością, wolą rytmu, jakiś haos robi mi się w głowie, w myślach, we wrażliwości; sprzeczne wnioski, wzajemnie wykluczające się plany, zatory nastrojów.
Jedyne wyjście - wrócić do pracy, wziąć się na mundsztuk, wtedy dopiero te myśli, te plany, nastroje zaczynają istnieć konkretnie, zaczynają ważyć.
Wyrwane strony, s.141
Żeby to odchodzenie z pracy w n i e r ó b s t w o nie było jakimś powolnym obsuwaniem się w zasypujące zewsząd piaski pustyni.
Porównanie za poetyczne - pustyni?
Ta pustynia to złe porównanie, to prędzej grzęźnięcie w trzęsawisku, w gestach niedokończonych, myślach niedomyślanych, zamiarach z konieczności bezpłodnych.
Wyrwane strony, s.183
Zrywanie wątku, toku, a jak wątek zerwany, wchodzisz prawie wypadkowo w nowe wątki - gadulstwo, tłumy, spotkania, gdzie nawet czuję się coraz to dobrze, nawet szczęśliwie, ale to prowadzi
w e m n i e do niczego, jeżeli nie zdobywam się na wierność w sobie, wierność temu, co najważniejsze.
I wtedy czujesz się nagle przed jakąś otchłanią, pustką, doznaniem absolutnego nihilizmu i bezsiły.
W t e d y powrót do pracy najtrudniejszy; gdy zdaje ci się, że niczemu nie dajesz rady; gdy to właśnie dotkliwie przeżywasz, ale już nie biernie - aktywnie - i wiesz, że chwile te są p r a w d z i w e i wracasz do życia.
Wyrwane strony, s.223
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz