niedziela, 26 lutego 2012

"Wtedy Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła" (Mt 4, 1).






















Ten sam Duch, który prowadził Jezusa na pustkowie, by tam był kuszony, zstąpił na ciebie w chwili Chrztu św. Dopuści on i na ciebie różnego rodzaju pokusy. Przygotuj się na nie. Przewidziane pociski mniej rażą, mówi św. Grzegorz Wielki. Przygotuj się na nie, choćby ze względu na wielkie łaski, które wraz z wiarą chrześcijańską stały się twoim udziałem. Bezsprzecznie muszą one drażnić szatana. Znowu czytamy u św. Grzegorza: "Im większe łaski widzi szatan u ludzi, tym zacieklej nastaje, by im je wyrwać chytrym podstępem". Zależy więc bardzo wiele od tej walki!





















Lecz mimo tego nigdy się nie bój! Rzuć okiem na Chrystusa, który swoimi pokusami wysłużył ci łaskę do zwycięskiego przeciwstawienia się każdej pokusie. "Umie Pan pobożnych z pokuszenia wyrwać" (2 P 2, 9).
Nie zapominaj też o tym, co mówi Apostoł: "Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać" (1 Kor 10, 13).


  












Ale nie igraj z pokusą. Zwłaszcza z pokusą ciągnącą cię do grzechów zmysłowych i przeciwnych wierze. Nie bądź tym, co z jednej strony modli się: "Nie wódź nas na pokuszenie!" - a z drugiej sam pomaga pokusie. Być może, iż przyjdą na ciebie różnorodne, wstrętne myśli i będą cię dręczyć. Myśli przeciw wierze, przeciw czystości, a nawet bluźniercze itp. Nie wszystko pochodzi od złego ducha. Bardzo wiele można wytłumaczyć całkiem naturalnie. Źródłem będzie wadliwa natura lub chore nerwy. Wiele trzeba położyć na karb tzw. myśli natrętnych, które nachodzą nas wbrew naszej woli, dlatego też nie mogą być same w sobie grzeszne. Znoś je cierpliwie jako chorobę, lecz żadną miarą nie trać pokoju!



 




















Zresztą przyjmij wszystko, co podoba się Bogu zesłać na ciebie i co chce ci przeznaczyć. W ten sposób możesz mu dowieść swojej wierności, odpokutować wiele uchybień, a także będziesz wzrastał w pokorze. "Za wszelką radość poczytujcie, bracia moi, gdy w rozmaite pokusy wpadniecie" (Jk 1,2).

Z Rozmyślań Z Bogiem dla świeckich msza.net

czwartek, 16 lutego 2012

Czego żal umierającym?




Bronnie Ware, australijska pielęgniarka paliatywna po wielu latach pracy z umierającymi zebrała najczęstsze przyczyny ich żalu. W swojej książce na ten temat pisze o zadziwiającej jasności, z jaką umierający spoglądają na swe życie w ostatnich jego dniach i o tym, że możemy skorzystać z ich mądrości. Wśród podawanych powodów żalu kilka pojawiało się szczególnie często:


  1. Chciałbym mieć odwagę żyć własnym życiem, miast żyć tak, jak oczekiwali ode mnie tego inni. To najczęstszy powód żalu. Kiedy ludzie zdają sobie sprawę, że ich życie dobiega końca, widzą wyraźnie, jak wiele marzeń zostało niespełnionych. Większość ludzi umiera nie spełniwszy na skutek wyborów czy zaniechań nawet połowy swych marzeń. Zdrowie daje wolność, z której wielu nie zdaje sobie sprawy, dopóki są zdrowi.

  2. Chciałbym nie pracować tak ciężko. Dotyczy to wszystkich mężczyzn, którymi się opiekowałam. Przegapili przez to młodość ich dzieci i czas, który mogliby poświęcić partnerce. Kobiety również czasem wyrażały ten żal, lecz jako że pochodziły ze starszego pokolenia, niewiele z nich pracowało zarobkowo. Wszyscy mężczyźni żałowali tego, że dali się wprzęść w kierat pracy.

  3. Chciałbym mieć odwagę wyrazić swe uczucia. Wielu ludzi, chcąc być w zgodzie z innymi, tłumi swe uczucia. W rezultacie grzęzną w przeciętności i nie mają szansy stać się tym, kim mogli by być. Wielu z nich nabawia się chorób, będących rezultatem ich poczucia żalu i rozgoryczenia.

  4. Chciałbym mieć kontakt z przyjaciółmi. Często aż do grobowej deski ludzie nie zdają sobie sprawy z dobrodziejstwa przyjaźni. Gdy przychodzi czas umierania, jest za późno, by odnaleźć przyjaciół z dawnych lat. Wielu tak pochłania własne życie, że z biegiem czasu ich przyjaźnie obumierają. Wielu żałuje tego, że nie poświęcali przyjaciołom czasu i wysiłku, na jaki zasługiwali. Wszystkim żal umierających przyjaciół. 
     
  5. Chciałbym móc pozwolić sobie być szczęśliwym. To żal wyrażany zadziwiająco często. Wielu aż do końca nie zdaje sobie sprawy, że szczęście jest kwestią wyboru. Tkwią w swych nawykach i przyzwyczajeniach. Wygoda tego, co znane przeniknęła ich uczucia i ich życie fizyczne. Lęk przed zmianą sprawił, że przed innymi i przed samymi sobą udawali zadowolenie. W głębi jednak tęsknili za radosnym śmiechem i beztroską, jakich doświadczali za dawnych dni.

środa, 15 lutego 2012

wtorek, 7 lutego 2012

Andrzej

















Od czasu swej tragicznej śmierci Andrzej przyśnił mi się tylko raz.
Wiedząc, że nie żyje, zapytałem go: jak TAM jest?
Odpowiedział:
Nie ma śmierci i nie ma drugiej strony.




#





Przemyślcie to.