sobota, 31 grudnia 2011

John Donne - Holy Sonnet X















Śmierci, próżno się pysznisz; cóż, że wszędy słynie
Potęga twa i groza; licha w tobie siła,
Skoro ci, których — myślisz -jużeś powaliła,
Nie umrą, biedna Śmierci; mnie też to ominie. 


Już sen, który jest twoim obrazem jedynie,
Jakże miły: tym bardziej więc musisz być miła,
Aby ciała spoczynek, ulga duszy była
Przynętą, która ludzi wabi w twe pustynie. 


Losu, przypadku, królów, desperatów sługo,
Posłuszna jesteś wojnie, truciźnie, chorobie;
Łatwiej w maku czy w czarach sen znaleźć niż w tobie 


I w twych ciosach; więc czemu puszysz się tak długo?
Ze snu krótkiego zbudzi się dusza człowieka
W wieczność, gdzie Śmierci nie ma; Śmierci, śmierć cię czeka.

(Tłumaczenie Stanisław Barańczak) 




Marmurowa podobizna pośmiertna Johna Donne'a

















Death be not proud, though some have called thee
Mighty and dreadfull, for, thou art not soe,
For, those, whom thou think'st, thou dost overthrow,
Die not, poore death, nor yet canst thou kill mee.
From rest and sleepe, which but thy pictures bee,
Much pleasure, then from thee, much more must flow,
And soonest our best men with thee doe goe,
Rest of their bones, and soules deliverie.
Thou art slave to Fate, Chance, kings, and desperate men,
And dost with poyson, warre, and sicknesse dwell,
And poppie, or charmes can make us sleepe as well,
And better then thy stroake; why swell'st thou then?
One short sleepe past, wee wake eternally,
And death shall be no more; death, thou shalt die
 

piątek, 23 grudnia 2011

En natus est Emmanuel, Dominus!

Andrea Mantegna (1431 - 1506)


Bóg jest w ciele, aby zabić śmierć w nim ukrytą. 

Jak lekarstwo usuwa zepsucie, gdy łączy się z ciałem, 
i jak ciemność pierzcha po wniesieniu światła, 
tak i panująca w ludzkiej naturze śmierć musiała ustąpić przez obecność Boskości.

I jak lód w wodzie, dopóki panuje noc i cień zatrzymuje wilgoć,
a topnieje pod wpływem promieni słońca, 
tak i śmierć panowała do przyjścia Chrystusa. 

Gdy jednak zjawiła się zbawcza łaska Boża
i wzeszło słońce sprawiedliwości ,
„zwycięstwo pochłonęło śmierć” (1 Kor 15,54),
która nie mogła znieść obecności prawdziwego życia

św. Bazyli Wielki, Homilia o narodzeniu Chrystusa


Drodzy bracia i siostry!
Przeżywajmy z radością zbliżające się Boże Narodzenie.
Przeżywajmy to cudowne wydarzenie -
Syn Boży rodzi się także „dzisiaj”.
Bóg jest doprawdy blisko każdego z nas i pragnie nas spotkać,
pragnie nas do Siebie doprowadzić.
On jest prawdziwym światłem, które rozprasza i rozgania ciemności otaczające nasze życie i ludzkość. Przeżywajmy Narodzenie Pana rozważając drogę ogromnej miłości Boga, który nas podniósł ku Sobie, poprzez tajemnicę Wcielenia, Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Swego Syna, ponieważ jak stwierdza św. Augustyn: „W Chrystusie bóstwo Jednorodzonego stało się uczestnikiem naszej śmiertelności, abyśmy byli uczestnikami Jego nieśmiertelności” (Epistola 187, 6, 20: PL 33,839-840).
Przeżywamy i rozważamy tę tajemnicę nade wszystko podczas sprawowania Eucharystii, prawdziwego centrum Bożego Narodzenia; w niej Jezus uobecnia się w sposób realny, prawdziwy Chleb, który z Nieba zstąpił, prawdziwy Baranek ofiarowany dla naszego zbawienia.

Wam wszystkim i waszym rodzinom życzę, abyście przeżyli prawdziwie chrześcijańskie Boże Narodzenie, tak aby również wymiana życzeń tego dnia była wyrazem radości, gdyż wiecie iż Bóg jest blisko i pragnie wraz z nami przemierzać drogę życia.

Benedykt XVI

środa, 21 grudnia 2011

sobota, 3 grudnia 2011

Andrzej Bobkowski - primum vivere


Śmierć Andrzeja Bobkowskiego była „tak cicha i spokojna, jak rzadko pewnie bywa". „Cały dzień był nieprzytomny – donosiła jego żona Anieli Mieczysławskiej. – Spał i poza paroma momentami po południu nie cierpiał. Około 8 byłam z nim sama i zauważyłam, że oddech się zatrzymuje. Wzięłam go w ramiona, był to rzeczywiście jego ostatni oddech. Wszelka pomoc okazała się bezskuteczna, po trzech kwadransach już nie żył".
/.../
Bobkowski umierający, walczący do końca z chorobą i cierpieniem, to także człowiek głęboko religijny, katolik trwający przy swej wierze mocno, a przy tym z charakterystycznym dlań poczuciem humoru. Widocznym choćby wtedy, gdy tuż przed operacją, w czerwcu roku 1959, notuje: „Rano wstałem wcześnie, o siódmej i bez śniadania pojechałem do kościoła do »Maryknoll« do spowiedzi i do komunii. Jak się należy do tego »Dżokej klubu«, to trzeba zachowywać reguły". Ostatni zapis z dziennika Bobkowskiego kończy się jednak serio: „Czy człowiek, dla którego śmierć jest jak zamknięcie papierośnicy, trzask i nic więcej, który boi się jej tylko tak jak zwierzę prowadzone na rzeź, czy ten człowiek może pisać wiersze? Czy w ogóle jest człowiekiem?".
/.../
Religijne credo Bobkowskiego najlepiej chyba zawiera zdanie ze „Szkiców piórkiem": „Żyć i modlić się". W wojennym dzienniku pisał: „Coraz częściej modlę się nad szklanką piwa lub kieliszkiem rumu, bo są to momenty, w których naprawdę czuję, że jeszcze żyję. I dziękczynię".
/.../
Gdy w 1948 roku pojechał do Lourdes, zauważył w reportażu opublikowanym w „Tygodniku Powszechnym", że „Boga potrzebuje się przecież tak samo jak tlenu, a duch nie tylko jest rozumem, lecz także uczuciem". W lutym 1960 r. w liście do Turowicza, przyznając się, iż od dwóch lat żyje w cieniu śmierci, wyjaśniał: „Wiele przeszedłem przez ten czas i zrobiło to ze mnie jakby innego człowieka. Ale wydaje mi się, że do pewnego stopnia wygrałem tę walkę. Moralnie. Nie powiem Ci, że przestałem się bać śmierci, bo to jest idiotyzm. Ale udało mi się ją »przyjąć« [...] Nie, nie można przeczyć śmierci, można ją tylko po chrześcijańsku (używam najszerszego terminu) przezwyciężyć. Śmierć powinno się brać zupełnie na serio przede wszystkim jako koniec życia w tym sensie, w jakim my to życie pojmujemy, to znaczy naprawdę i bez głupich dowcipów jako koniec świata i koniec w s z y s t k i e g o w naszym ludzkim rozumieniu. Poza tym pozostaje tylko ufność i wiara w nadprzyrodzone miłosierdzie Boskie, które można załatwić tylko wiarą i ufnością, bo tego tu naszym umysłom nie można zrozumieć. To kwintesencja mojej filozofii i mojego spokoju".
/.../
Dzień przed śmiercią, w niedzielę, Bobkowski był na tyle silny, że chciał pospacerować z żoną. „Rozmawialiśmy o tyle, o ile Jędrek mógł – wspominała Barbara Bobkowska – starałam się jak co dzień dodać mu nadziei. Gładził mnie po głowie i objął, a potem poprosił, żebyśmy razem zmówili pacierz".

Z eseju Andrzeja Urbankowskiego w "Rzeczpospolitej"

niedziela, 20 listopada 2011

Sąd Ostateczny

Sąd Ostateczny. Psałterz St Omer, 1330 r.
 
Pod jakim względem sąd ostateczny 
różni się od sądu szczegółowego? 
(Hbr 9,27; 2 Kor 5,10; Mt 25,31-46)
 
Według wielu teologów sąd w chwili śmierci, zwany sądem szczegółowym, będzie oświeceniem człowieka przez Boga, dzięki czemu wyraźnie zobaczy swoje czyny dokonane za życia. Sąd na końcu ziemskiej historii, kiedy Chrystus zjawi się w chwale, nie będzie powtórzeniem tego sądu.

Będzie on — jak twierdzą teologowie — ujawnieniem historycznych owoców naszego postępowania, czyli tego, co każdy pozostawił po sobie na tym świecie. Każdy bowiem człowiek ma wpływ na innych. Dobre lub złe oddziaływanie na innych może się ujawnić nawet po śmierci człowieka, np. nawet po odejściu z tego świata dobrych rodziców ich przykład będzie formował ich dzieci. Podobnie może być też z ich złym przykładem, przez który zdemoralizowali swoje potomstwo i postawili je na drodze zła, np. alkoholizmu. Dobra lub zła książka może formować do końca świata wielu ludzi, których albo będzie pobudzać do świętości, albo do grzechu.

Na sądzie ostatecznym poznamy, ilu ludzi nawróciło się do Boga dzięki naszym modlitwom, ofiarom, głoszeniu Ewangelii, cierpieniom lub komu przynieśliśmy duchową szkodę naszym złym przykładem, słowem, grzesznym życiem itp.

Na sądzie tym każdy pozna też ostateczny tryumf Boga i klęskę zła. Okaże się bowiem, że dobro nigdy nie zostało ostatecznie pokonane, gdyż – może po latach – przyczyniło się do powstania nowego dobra. Męczennicy zobaczą, ilu nowych wyznawców Chrystusa zrodziła ich przelana krew. Ujawni się, że ludzie sprawiedliwi – nawet jeśli pozornie przegrali i ponieśli klęskę – są wielkimi zwycięzcami. Oczywistym stanie się i to, że ludzie źli, choć wydawali się potężnymi i szczęśliwymi na ziemi, zmarnowali swoje życie.

Na sądzie ostatecznym ujawni się też radosny fakt, że Bóg potrafił dopuszczone przez siebie każde zło zamienić na większe dobro; że tam, gdzie wzmógł się grzech, jeszcze obficiej rozlała się łaska (por. Rz 5,20). Okaże się wtedy, że Bóg pomógł kochającym Go odnieść korzyść ze wszystkiego.

Tak więc sąd ostateczny będzie końcowym ujawnieniem się zwycięstwa Boga, dobra, świętości i miłości nad nienawiścią, złem, grzechem.


niedziela, 6 listopada 2011

niedziela, 30 października 2011













Tak oto dążymy naprzód, kierując łodzie pod prąd, 
który nieustannie znosi nas w przeszłość.

Francis Scott Fitzgerald - Wielki Gatsby


niedziela, 16 października 2011

Stare koperty


Czym mierzymy upływ czasu? Zegary odliczaja czas abstrakcyjny, jakość fizyczną. Czas realny mierzymy zmianami, jakie dokonują się z jego upływem, gdy nieustannie nadpisuje nowe na starym.


Bywa tak, że ślady przeszłości trwają jedynie w pamięci. Bywa jednak tak, że to, co minęło, prześwituje z głębi rzeczy, choć na powierzchni zapisała się już zmiana. Tak drobne nieraz i nieważne przedmioty umożliwiają nam podróż w głąb czasu.  I często jest to podróż sentymentalna - ożywają emocje, wyzwolone wspomnieniami.
Ostatnio, pracując nad oknami według projektu Teresy Marii Reklewskiej do cerkwi pod wezwaniem św. Grzegorza Peradze, męczennika, przyjrzałem sie kopertom, w których przechowujemy kartonowe szablony, według których wycinane są szkła witrażu. Zwykłe, szare koperty.


















Niektóre świeżutkie, inne pomięte, poznaczone wieloma opisami. Wielokrotnie używane, służace nam przy kolejnych realizacjach w ciągu wielu, wielu lat. Najstarsze już dawno sie rozsypały, te - dopóki jeszcze jest na nich choś troche wolnej powierzchni - służą nam nadal. Stare zapisy są poprzekreślane, pozaklejane taśmą, by zrobic miejsce dla nowych.


















Utrwalił się na nich miniony czas. Przepływając przez pracownię, osadził się na kopertach warstwami hieroglifów: cyfr, oznaczających kwaterę okna lub kolor szkła; napisów - nazw miejscowości, dla których realizowaliśmy witraż...  Jeszcze trochę, a stare koperty znikną, ustępując miejsca nowym, dziewiczo czystym.
Jest w tym i jakiś smutek i jakaś radość.


(znalezione w sieci)

wtorek, 13 września 2011

środa, 7 września 2011

sobota, 27 sierpnia 2011

Czesław Miłosz - Na moje 88 urodziny


Miasto gęste od krytych pasaży, wąskich
Placyków, arkad
Schodzące tarasami ku morskiej zatoce.

I ja, zapatrzony w młode piękno,
Cielesne i nietrwałe,
Jego ruch taneczny wśród starych kamieni.

Kolory sukien według letniej mody,
Stuk pantofelka na dallach sprzed stuleci,
Cieszą mnie swoim obrzędem powrotu.

Dawno zostawiłem za sobą
Zwiedzanie katedr i wież warownych.
Jestem jak ten, kto widzi, a jednak sam nie przemija,
Duch lotny mimo siwizny i chorób starości.

Ocalony, bo z nim wieczne i boskie zdziwienie.

Genua, 30 czerwca 1999

niedziela, 31 lipca 2011

Cokolwiek w świecie jest...

     Jacob de Gheyn - Vanitas



śpiewa zespół Monodia, płyta "Requiem Polskie"

Cokolwiek w świecie jest, wszystko marność,
Choćby mnie królewska doszła godność,
Wszystko zginie, świat przeminie,
Króla i Cesarza śmierć nie minie.

Nie masz już sławnego Cycerona,
Nie masz Absaloma i Samsona;
Ich to sława przykład dawa,
Że wszystko na świecie śmierci strawa.

Bym miał mądrość króla Salomona,
Bym téż był tak piękny jak Helena,
Piękność owa, mądra głowa
Od śmierci żadnego nie zachowa.

Choćbym się w cielesnéj kochał krasie,
I ona się w szpetność zmieni w czasie;
Ach! niestała piękność ciała
Wczoraj się świeciła, dziś spróchniała.

Zmieni się cielesna, śliczna barwa,
Będzie z niéj plugawa śmierci larwa,
A z pięknego nic brzydszego
Nie masz nad człowieka umarłego.

Ten, co cię za życia umiłował,
Ręce twoje mile, twarz całował,
Już z daleka nos zatyka,
Twarz, oczy odwraca, precz ucieka.

Bym nad wszystkich ludzi był bogaty,
Drogie z srebra, złota nosił szaty,
Ze wszystkiego kosztownego
Śmierć mnie ogołoci mizernego.

Najlepiéj, zaprawdę, Bogu służyć,
Chcąc w niebie stałego dobra użyć;
Niesłychane, nieprzebrane
W niebiesiech radości zgotowane.

Już ci dziękuję małżonko moja (Już ci, już dziękuję, małżonku mój),
Jezus niech będzie pociecha twoja (Pan Jezus niech będzie Opiekun twój),
Za posługi, i usługi,
Któreś mi czyniła (Które żeś mi czynił) przez czas długi.

I was, me dziatki, Bogu oddaję,
Na zawsze się z wami tu rozstaję,
Pomagajcie modlitwami
Oraz przy Mszy świętéj błaganiami.

Polecam Ci, Jezu, duszę moję,
Racz przyjąć pokorną prośbę moję,
By Cię chwalić, wiecznie sławić,
Proszę Cię, Jezu mój, racz mnie zbawić. Amen.

piątek, 29 lipca 2011

Sw. Odilon z Cluny


Odylon (Odilon) z Cluny, fr. Odilon de Mercœur (ur. 962 w Mercoeur w Owernii, zm. 1 stycznia 1049 w Souvigny) – święty katolicki, opat opactwa w Cluny.
Przy współudziale Ryszarda z Saint-Vanne doprowadził do ustanowienia (łac. Pax et Treuga Dei) Pokoju Bożego. W 998 zapoczątkował obchody Zaduszek[3], jako przeciwwagę dla pogańskich obrządków czczących zmarłych. Na dzień modłów za dusze zmarłych — stąd nazwa „Zaduszki” — wyznaczył pierwszy dzień po Wszystkich Świętych.
Wspomnienie liturgiczne św. Odylona obchodzone jest 19 stycznia

poniedziałek, 4 lipca 2011

Fortino Samano

Foto de Agustin-Victor Casasola. 

Fortino Samano, meksykanin, zapatysta, na chwilę przed rozstrzelaniem w 1916 (?)  roku.

piątek, 1 lipca 2011

Jezu zraniony





 pieśń 953 ze Śpiewnika Pelplińskiego, śpiewa zespół Monodia, płyta "Requiem Polskie"


Jezu zraniony, na me duszne rany
Tak wiele razy już medyk doznany
Szczególny w tej mierze, że sam nic nie bierze,
Jeszcze niebem płaci.


Ach! Ja bez mózgu, bo prawie szalony,
Tak ciężko będąc na duszy zraniony
Przecież się do tego lekarza świętego
Nigdy nie pospieszę.


Bardziej mi grzechy i piekło smakuje,
Niżeli Jezus, choć niebem cukruje;
Ale cóż poradzisz, kiedy nie odradzisz,
Tak szalonej głowie.


Wtenczas ja spojrzę, gdy w piekle po uszy,
Lub przy skonaniu czarci strzegą duszy,
Tam rozum przybędzie, ale nie w czas będzie,
Bo zapadnie klamka.


Już się domyślam, kto te sztuki robi,
Kto omamiwszy swoje rzeczy zdobi,
Znać to czart przeklęty, sidła i ponęty,
Jak na ptaszka stawia.

 
cd.

czwartek, 26 maja 2011

Żegnam cię, mój świecie wesoły



wyk. zespół Monodia, płyta Requiem Polskie


Żegnam cię, mój świecie wesoły,
Już idę w śmiertelne popioły;
Rwie się życia przędza,
śmierć mnie w grób zapędza,
Bije pierwsza godzina.

Żegnam was, rodzice kochani,
Znajomi, krewni i poddani:
Za łaskę dziękuję, z opieki kwituję,
Bije druga godzina.

Żegnam was, mili przyjaciele,
Mnie pod głaz czas grobowy ściele:
Już śmiertelne oczy sen wieczny zamroczy,
Bije trzecia godzina.

Żegnam was, królowie, książęta,
Cieszcie się w swém szczęściu, panięta:
Już służyć nie mogę, wybieram się w drogę,
Bije czwarta godzina.

Żegnam was, mitry i korony,
Czekajcie swoich rządców, trony:
Ja w progi grobowe zniżać muszę głowę,
Bije piąta godzina.

Żegnam was, pozostali słudzy,
Tak moi, jako téż i drudzy:
Idę w śmierci ślady, bez waszéj parady,
Bije szósta godzina.

Żegnam was, przepyszne pokoje,
Już w wasze nie wnijdę podwoje:
Już czas méj żałobie dał gabinet w grobie,
Bije siódma godzina.

Żegnam was, pozostałe stroje,
Już o was bynajmniéj nie stoję:
Mól będzie posłanie, robak kołdrą stanie,
Bije ósma godzina.

Żegnam was, wszystkie elementa,
Żywioły, powietrzne ptaszęta:
Już was nie obaczę, w dół grobowy skaczę,
Bije dziewiąta godzina.

Żegnam was, niebieskie planety,
Do swojéj dążyć muszę mety:
Innym przyświecajcie, mnie dokonać dajcie,
Bije dziesiąta godzina.

Żegnam was, najmilsze zabawy,
Wewnętrzne, powierzchowne sprawy:
Już nie wolno będzie, jeść, pić na urzędzie,
Bije jedenasta godzina.

Żegnam was godziny minione,
Momenta i dni upłynione:
Już zegar wychodzi, index nie zawodzi,
Do wiecznego spania śmierć duszę wygania,
Bije dwunasta godzina.

Amen.

sobota, 30 kwietnia 2011

Życie na krawędzi

... czego Wam i sobie życzę

sobota, 23 kwietnia 2011

Ad mortem festinamus - Spieszymy ku śmierci

Na prośbę Moniki.
(pieśń z Llibre Vermeil de Montserrat, XIV wiek)
Przekład będzie jak ktoś zrobi.


Jordi Savall Hesperion XXI







Ad mortem festinamus, peccare desistamus,
peccare desistamus. (refren)

Scribere proposui de contemptu mundano,
ut degentes seculi non mulcentur in vano.
Iam est hora surgere a sompno mortis pravo.

Vita brevis breviter in brevi finietur,
mors venit velociter quae neminem veretur.
Omnia mors perimit et nulli miseretur.

Ni conversus fueris et sicut puer factus et
vitam mutaveris in meliores actus intrare
non poteris regnum Dei beatus.

Tuba cum sonuerit dies erit extrema
et iudex advenerit vocabit sempiterna
electos in patria prescitos ad inferna.

Quam felices fuerint, qui cum Christo
regnabunt facie ad faciem sic eum adspectabunt.
sanctus, sanctus Dominus Sabaoth conclamabunt.

Et quam tristes fuerint qui eterne peribunt
pene non deficient nec propter has obibunt.
heu, heu, miseri numquam inde exibunt.

Cuncti reges seculi et in mundo magnates
advertant et clerici omnesque potestates
fiant velut parvuli dimitant vanitates.

Heu, fratres karissimi, si digne contemplemus
passionem Domini amas et si flemus
ut pupillam occuli servabit ne peccemus.


Alma Virgo virginum in celis coronata
apud Tuum filium sis nobis advocata
et post hoc exilium occurens mediata.

Vila cadaver eris
Cur non peccare vereris?
Cur intumescere quaeris?
Ut quid pecuniam quaeris?
Quid vestes pomposas geris?
Ut quid honores quaeris?
Cur non paenitens confiteris?
Contra proximum non laeteris?


po angielsku:

We are hurrying towards death, let us desist from sin.

I have resolved to write about the contempt of the world,
so that this degenerate age will not pass in vain.
Now is the hour to rise from the evil sleep of death.

Life is short, and shortly it will end;
death arrives faster than anyone believes.
Death annihilates all and has mercy on no-one.

If you do not turn back and become pure as a child,
change your live by good deeds,
you will not enter the kingdom of God [as one of the] blessed.

When the horn sounds for the last day,
and the Judge appears and calls the chosen for ever
to his kingdom, the preordained to hell,

How happy will they be who will reign with Christ,
seeing him thus face to face
they will cry aloud together: Holy, holy, holy Lord God of hosts.

And how miserable will they be who are destroyed forever,
they cannot free themselves and for that they will die.
Alas, alas for the wretched, they will never escape from there.

All earthly kings, all the mighty of this world,
all clerics and all the powerful, must change;
they must become like children, renouncing vainglory.

Alas, dearest brothers, it is fitting that we contemplate
the bitter sufferings of the Lord, and so weep
so that, he keeping us as the apple of an eye, we should not sin.

Nurturing Virgin of virgins, crowned in heaven,
be our advocate with your son,
and be our mediator after this exile.

sobota, 9 kwietnia 2011

Picasso, dzban, czaszka

Picasso - Dzban i czaszka (1946)

  
Picasso i dzban  (1954)

środa, 6 kwietnia 2011

***




















Sedmikrásky, Véra Chytilová (1966)

poniedziałek, 28 marca 2011

Indianin i przodek

  fot. Edward S. Curtis

czwartek, 24 marca 2011

Czterej kanonicy regularni medytują nad otwartym grobem (c. 1495 - 1510)

 Mistrz Spes Nostra (aktywny w Delft 1490 - 1510)
olej na desce, 88 x 104.5 cm
Rijksmuseum, Amsterdam

napis przy grobie:

"Si quis eris qui transieris hoc repice plora
Sum quod eris es ipse fui pro me precor ora"



środa, 23 marca 2011

Lucas Cranach (1472-1553)

    Nie tak być miało.
    (Ale jest, i jest jeszcze gorzej, bracia. Dużo gorzej.)

środa, 2 marca 2011

Józef Czapski (1896 - 1993)


Kiedy nie pracuję nad czymś z ciągłością, wolą rytmu, jakiś haos robi mi się w głowie, w myślach, we wrażliwości; sprzeczne wnioski, wzajemnie wykluczające się plany, zatory nastrojów.
Jedyne wyjście - wrócić do pracy, wziąć się na mundsztuk, wtedy dopiero te myśli, te plany, nastroje zaczynają istnieć konkretnie, zaczynają ważyć.
Wyrwane strony, s.141


Żeby to odchodzenie z pracy w  n i e r ó b s t w o  nie było jakimś powolnym obsuwaniem się w zasypujące zewsząd piaski pustyni.
Porównanie za poetyczne - pustyni?
Ta pustynia to złe porównanie, to prędzej grzęźnięcie w trzęsawisku, w gestach niedokończonych, myślach niedomyślanych, zamiarach z konieczności bezpłodnych.
 Wyrwane strony, s.183

 Zrywanie wątku, toku, a jak wątek zerwany, wchodzisz prawie wypadkowo w nowe wątki - gadulstwo, tłumy, spotkania, gdzie nawet czuję się coraz to dobrze, nawet szczęśliwie, ale to prowadzi  
w e  m n i e  do niczego, jeżeli nie zdobywam się na wierność w sobie, wierność temu, co najważniejsze. 
I wtedy czujesz się nagle przed jakąś otchłanią, pustką, doznaniem absolutnego nihilizmu i bezsiły.  
W t e d y  powrót do pracy najtrudniejszy; gdy zdaje ci się, że niczemu nie dajesz rady; gdy to właśnie dotkliwie przeżywasz, ale już nie biernie - aktywnie - i wiesz, że chwile te są  p r a w d z i w e  i wracasz do życia.
Wyrwane strony, s.223


Travellin' Shoes - The Badgett Sisters (?)



 
Death come a-ridin' by the sinner's door
He said: „Old sinner, are you ready to go?"
Tell me that sinner looked down and said:
"No, no, no, no, no I can't go
Because I ain't got on my travelin' shoes...
Ain't got my duties paid.
No, no, no I can't get on board
Because I ain't got on my travelin' shoes."
 
Death come a-ridin' by the liar's door
He said: „Old liar, are you ready to go?"
Tell me that liar looked down and said:
"No, no, no, no, no I can't go
Because I ain't got on my travelin' shoes...
Ain't got my duties paid.
No, no, no I can't get on board
Because I ain't got on my travelin' shoes."

Death come a-ridin' by the gambler's door
He said: „old gambler, are you ready to go?"
Tell me that gambler looked down and said:
"No, no, no, no, no I can't go
Because I ain't got on my travelin' shoes...
Ain't got my duties paid.
No, no, no I can't get on board
Because I ain't got on my travelin' shoes."
 
Death come a-ridin' by the tattler's door
He said: „Old tattler, are you ready to go?"
Tell me that tattler looked down and said:
"No, no, no, no, no, no I can't go
Because I ain't got on my travelin' shoes...
Ain't got my duties paid.
No, no, no I can't get on board
Because I ain't got on my travelin' shoes."
 
Death come a-ridin' by the Christian's door
He said: „Old Christian, are you ready to go?"
Tell me that Christian just smiled and said:
"Yes, yes, yes, yes, I'm ready to ride
I've done my duty and I'm satisfied!
Just let me get on board,
I'm ready to go,
Because I've just got on my travelin' shoes!”

piątek, 18 lutego 2011

Biczownicy

Pieter van Laer,  zwany Il Bamboccio (1582/92– po 1642)

sobota, 12 lutego 2011

Jako rdzeń drzewa w korze swej zamknięty...



Jako rdzeń drzewa w korze swej zamknięty,
Żyję samotny tutaj i ubogi,
Jak duch w naczyniu czarami zaklęty.

Na lot w mym ciemnym grobie mało drogi,
Jeno pająki pracują w zawody,
Jak gdyby tkackich czółenek tłum mnogi.

U drzwi mych piętrzą się odchody.
Czy winogrona zjadł, czy medycynę,
Tutaj załatwia swe wygody.

Kto koty, ścierwo, nocniki, grat stary
Wyrzuca, niech się na mój kąt domowy
Ze mną się nie mienia, bo znajdzie te dary.

W ciele jestem taki słaby i niezdrowy,
Że gdy ulżenia wiatrom chęć mnie ima,
Bym chleb zatrzymał lub ser, nie ma mowy.

Kaszel i katar przy życiu mnie trzyma;
Jeżeli wzdęcie nie odejdzie dołem,
Zaledwo oddać mogę dech ustyma.

Chromy, złamany i zbity mozołem
Żywota jestem; śmierć moja gospoda,
Gdzie żyję i gdzie stołuję się społem.

Smutek to moja jedyna pogoda,
Spoczynkiem moim niedola wśród bóli;
Kto cierpień szuka niech mu Bóg ich doda.

Śmiałbyś się widząc mnie w święto Trzech Króli
I tych pałaców rząd, który się puszy,
Wobec ubóstwa dachu, co mnie tuli.

Popiołów serca miłość już nie ruszy;
Jeżeli większy ból mniejszy uśmierza,
Dobrze podcięte są skrzydła mej duszy.

Głos mój jak szerszeń w naczyniu uderza,
Kości i żyły mam w skórzanym worze,
Smoły pigułki trzy w wnętrzu pęcherza.

Oczy zmętniały i spełzły w kolorze,
Zęby w klawisze instrumentu mienię,
Bo głos z ich ruchem dopiero wyjść może.

Musi oblicze me siać przerażenie;
Sama ma szata chociaż dłoń oszczędza
Kija, z suchego siewu kruki żenie.

W jednym mym uchu pająk sieć rozprzędza,
W drugim mi śpiewa świerszcza nocna zwrotka;
Charczę z kataru, który sen odpędza.

Amorze! Muzo! Groto kwiatów słodka!
Bazgroty, trąbki do pieprzu, do licha!
Precz, do rynsztoka z wami, do wychodka!

Po cóż lepiłem lalki, gdy kres czyha
Na mnie, jakiego doznał człek, co w sile
Przebywszy morze, potem w bagnie zdycha.

Sztuka wielbiona, w której miałem tyle
Sławy, do tego przywiodła mnie przecie:
W obcej się służbie, starzec biedny, chylę.

Jestem zniszczony, gdy mnie śmierć nie zmiecie.


Michelangelo Buonarroti (6 Marzec 1475 – 18 Luty 1564)
tłum. Leopold Staff

niedziela, 6 lutego 2011

środa, 2 lutego 2011

niedziela, 30 stycznia 2011

Kantyk św. Franciszka z Asyżu

św. Franciszek, witraż Pawła Przyrowskiego

Najwyższy, Najpotężniejszy, Najlepszy Panie,
Cała sława jest Twoja, cała chwała, cześć i błogosławieństwa.
Do Ciebie tylko, Najwyższy one należą;
żadne śmiertelne usta nie są warte, aby wymawiać Twoje Imię.

My wysławiamy Ciebie, Panie, za wszystkie Twoje stworzenia,
szczególnie za Brata Słońce,
który jest dniem i poprzez którego Ty dajesz nam światło.
I on jest piękny i promienieje z wielką okazałością
Ciebie, Najwyższy, on nosi Twoje podobieństwo.  

My wysławiamy Ciebie, Panie, za Siostrę Księżyc i gwiazdy.
W Raju Ty uczyniłeś je jasnymi, cennymi i bez skazy.

My wysławiamy Ciebie, Panie, za Braci Wiatr i Powietrze,
spokojne i burzowe, wszystkie rodzaje pogody,
przez które Ty miłujesz wszystko to, co Ty stworzyłeś.  

My wysławiamy Ciebie, Panie, za Siostrę Wodę,
tak użyteczną, pokorną, cenną i czystą.  

My wysławiamy Ciebie, Panie, za Brata Ogień,
poprzez którego Ty oświetlasz noc.
On jest piękny, igrający, krzepki i mocny.

My wysławiamy Ciebie, Panie, za Siostrę Ziemię,
która nas podtrzymuje,
z jej owocami, kolorowymi kwiatami i ziołami.

My wysławiamy Ciebie, Panie, za tych, którzy wybaczają,
przez miłość do Ciebie znoszą choroby i utrapienia.
Błogosławieni są ci, którzy cierpią w pokoju,
przez Ciebie Najwyższy, oni będą ukoronowani.  

My wysławiamy Ciebie, Panie, za Siostrę Śmierć,
od której żadne żyjące stworzenie nie może uciec.
Nieszczęście dla tych, którzy umierają w swoich grzechach!
Błogosławieni są ci, których Śmierć zastanie, gdy wypełniają Twoją Wolę.
Żadna inna śmierć nie może ich skrzywdzić.  

My wysławiamy i błogosławimy Ciebie, Panie i dziękujemy Tobie,
i służymy Tobie z całą pokorą.

Amen.

sobota, 29 stycznia 2011

Z bukietem w Środę Popielcową danym



Autor : Rémy Belleau, tytuł oryginalny : D΄un bouqueté le Mercredi des Cendres
Tłumaczenie : Wisława Szymborska
śpiewa Irena Wiśniewska, Piwnica pod Baranami

Tę wiązankę świeżych kwiatków
Daję tobie jako świadków,
Że czas wiosny nie jest długi.
Nie trać chwili, która mija,
A rozkoszy, póki sprzyja,
Nie odwlekaj na dzień drugi.

Zanim ręką nieproszoną
Starość twoje zmarszczy łono
I drętwotę wrazi w kości,
Nie odrzekaj się ochoty
Do baraszków i pieszczoty,
Folguj szczątkom swej młodości.

Już surowa Parka czeka
U dwóch trumien, których wieka
Otworzyła nam na ścieżaj.
Pozwól życiu płynąć mile,
Pamiętając, że w mogile
Nic nie będziesz czuła, wierzaj.

Co cielesne — czas uśmierca,
Krwi nie szczędzi ani serca,
Płuc, muskułów ni wątroby,
Z żył wyżęte wyssie soki,
Aż ostatek cnej powłoki
Robaczywe zjedzą groby.

Pomnij, co rzekł ksiądz u fary
Sypiąc na nas popiół szary,
Kapłańskiemu ufaj słowu:
Pora, byśmy wiarę dali,
Żeśmy wszyscy z prochu wstali,
By w proch się obrócić znowu.

czwartek, 27 stycznia 2011

Dies Irae, Dies Illa - Monks of the Abbey of St Maurice & St. Maur, Clervaux, Luxembourg

Dzień to gniewu, dzień co zburzy I w popiołach świat zanurzy, Jak z Sybillą Dawid wróży. O, jak wielka będzie trwoga, Gdy przed ścisłym sądem Boga Stanie grzesznych rzesza mnoga. Odgłos trąby archanioła Grzmiąc wśród grobów dookoła Wszystkich przed tron Boży zwoła. Śmierć z przyrodą oniemiała, Ujrzy cud, gdy ludzkość cała Na sąd pójdzie zmartwychwstała. Księgę ludzkich spraw otworzą: Z niej to przed stolicą Bożą Przeciw światu śledztwo wdrożą. Sędzia tedy, gdy się zjawi Co się kryło, jawnym sprawi, Nic bez pomsty nie zostawi. Cóż ja powiem, człek ubogi: W czyje mi się schronić progi, Gdy i święci nie bez trwogi? Królu straszny w swej wielkości, Co świat zbawiasz mimo złości, Zbaw mnie, Zdroju łaskawości! Pomnij, Jezu mój łaskawy, Żem przyczyną męki krwawej: Nie gub mnie w on dzień rozprawy. Ty szukałeś mnie znużony, Jam krzyż twój odkupiony: Niech nie będzie trud stracony. Słusznie pomsty sędzio, Panie, Racz darować zlitowanie, Nim rozprawy dzień nastanie. Zbrodniarz, kajam się za winy Twarz mi palą grzeszne czyny; Boże, przyjm me przeprosiny. Tyś odpuścił Magdalenie, Dał łotrowi przebaczenie; Ufam też i ja w zbawienie. Choć nie umiem prosić godnie, Wszakże osądź mnie łagodnie: Nie karz piekłem za me zbrodnie. Daj mi miejsce w owiec gronie I od kozłów miej w obronie, Stawiając mnie po prawej stronie. Gdy już pójdą potępieni W wiekuisty żar płomieni Wezwij mnie, gdzie są zbawieni. Błagam z czołem pochylonym, Sercem też na proch skruszonym: Czuwaj, Panie, nad mym skonem. Dzień ów łzami zlan gorzkimi, W którym na sąd z prochu ziemi Grzeszny człowiek wstanie żywy. Bądź mu, Boże miłościwy, Dobry Panie, Jezu, daj Duszom zmarłych wieczny raj.Amen.

Nuenburg, 14 maj 1945

 

Pod koniec wojny SS wymordowało na ulicach miasteczka Nuenburg 200 jeńców z ewakuowanego obozu. Dwa dni później weszli do miasteczka Amerykanie i uznali mieszkańców za odpowiedzialnych za tę zbrodnię. Kazali wszystkim, łącznie z dziećmi, zgromadzić się w miejscu, gdzie zakopano pomordowanych, odkopać ich i nieść ciała w procesji - każdy mieszkaniec miasteczka musiał spojrzeć w twarz nieboszczykowi.